W jednej z naszych ulubionych miejscówek, jaką jest Dolina Pałaców i Ogrodów, wciąż są miejsca przez nas nieznane, do których nie dotarliśmy. Znamy je z relacji przyjaciół czy z mediów społecznościowych, ale nie było okazji, aby wybrać się tam osobiście. Przyznam, że kompleksowe zwiedzanie Doliny Pałaców i Ogrodów mam już od dawna w planach, ale z uwagi na specyfikę tego miejsca, jest to ciągle przekładane. Specyfika bowiem polega na tym, że kompleksowe zwiedzanie Doliny = wycieczka objazdowa od jednego pałacu do kolejnego, czyli dzień bardziej jeżdżony niż chodzony. Przy naszym tempie zwiedzania pewnie nie starczyłoby weekendu, żeby zobaczyć wszystkie atrakcje, choć wiem, że wycieczki zorganizowane ogarniają Dolinę w jeden dzień. My w jeden dzień ogarnęliśmy tylko Staniszów :-)
Staniszów położony jest 9 km od Jeleniej Góry w obrębie Wzgórz Łomnickich. Historycznie wieś należała do książąt Reuss (XVII-XIX w.) i jako Stonsdorf była dobrze znana w ówczesnych Niemczech m.in. za sprawą likieru, który produkował miejscowy browar. Receptura przetrwała wojenne i powojenne zawieruchy, i obecnie likier pod nazwą Echt Stonsdorfer Bitter jest produkowany w Hasselunne, w północno-zachodnich Niemczech. O dawnej zamożności wsi świadczy fakt istnienia kilku zachowanych rezydencji - dworu i dwóch pałaców. Pałac na Wodzie, zwany dolnym, to obecnie luksusowy hotel. Pałac górny (również obiekt hotelowy) wraz z dawnym folwarkiem, to posiadłość otoczona rozległym parkiem, sięgająca aż po górę Grodna z romantycznym zamkiem, zwanym zamkiem księcia Henryka. Tego dnia pogoda była dosyć niestabilna i nie udało się sfotografować żadnego pałacu.
Naszym celem nie były jednak pałace a góra Witosza, owiana ciekawymi historiami z przeszłości, mierząca całe 484 m n.p.m. Wejście na szlak znajduje się przy głównej drodze, obok pomnika poległych w czasie I Wojny Światowej, nieopodal remizy. Trasa jest nieuciążliwa, bardzo dobrze oznaczona i wyposażona w tablice informacyjne.
Atrakcją są ciekawe granitowe formy skalne, wąskie przejścia i komory. W jednej z grot zamieszkiwał żyjący w XVII wieku ludowy wieszcz Hans Rishmann, ciekawa i dosyć kontrowersyjna postać. Więcej informacji tutaj. Szczyt wzgórza osiągamy po około 30 minutach spaceru. Znajduje się tu kolejna ciekawostka - cokół po tzw. wieży Bismarcka. Wieże były budowane na ówczesnych obszarach niemieckojęzycznych, na przełomie XIX i XX wieku, w podziękowaniu za zasługi Żelaznego Kanclerza.
Dobrym pomysłem było ustawienie na wzgórzu stołu i ławek, przy którym można posiedzieć i popatrzeć na Karkonosze i Śnieżne Kotły.
Będąc w okolicy nie sposób nie wpaść do zamku księcia Henryka, czy do Sosnówki.
Na zamku Henryka byliśmy już kilkakrotnie, miejsce jest tak urocze, że można tam wracać i wracać.. A kiedy jest się już "u Henryka" to przecież nie można nie zahaczyć o Sosnówkę i kaplicę św. Anny, której biała kopuła wyraźnie odcina się na ciemnym, zalesionym zboczu Grabowca.
Przypomnę, że Kaplica Św. Anny jest najprawdopodobniej najstarszą murowaną budowlą na ziemiach polskich. Znana jest ze źródełka z wodą o właściwościach leczniczych. Miejsce polecane jest osobom samotnym, które pragną znaleźć miłość - legenda mówi, że tego, kto 7 razy obiegnie kaplicę z wodą ze źródła w ustach, spotka szczęście w miłości. Sprawdziłam - działa! :-)
Grabowiec to też Patelnia Czarownic - znany karkonoski czakram. Obiecałam sobie, że wrócę tam po zdjęcia, które podczas pierwszej i jak dotąd jedynej wizyty, dziwnym trafem wyparowały z aparatu. Jednak czas i Amelia, byli nieubłagani, zgodnie powtarzając "Do domu, czas do domu!"
Witaj Marzenko po letniej burzy
OdpowiedzUsuńNie byłam, nie widziałam, nie podziwiałam....
Pozdrawiam orzeźwiającym powiewem wiatru za oknem