Zdarzyło się w lutym..

Okazuje się, że luty był dosyć ciekawym miesiącem pod względem wycieczkowym, mimo braku wolnych weekendów, które załatwiłam sobie na własne życzenie.
Niedawno powzięłam pomysł, aby przebranżowić się i dokształcić, robiąc weekendowo w dwa miesiące, program mniej/więcej rocznych studiów. Po drugim weekendzie, szare komórki kategorycznie odmówiły współpracy w tak karkołomnym przedsięwzięciu, a cztery litery nienawykłe do siedzenia w niewygodnej, szkolnej ławie, wypięły się bez słowa. Nie pomogły prośby i przekonywania, że przecież w pozostałe 5 dni tygodnia korzystamy z dobrodziejstw bezrobocia wypoczynkowo-rekonwalescencyjnego (ogarnianie domu typu zakupy_pranie_sprzątanie_gotowanie nie liczy się przecież) - można siedzieć wygodnie na sofie i studiować sobie. Kiedy już, już wydawało się, że sytuacja jest opanowana, cztery litery zauważyły, że od tego ciągłego ślęczenia nad książkami, COŚ zaczyna się im odkładać. I nie jest to wiedza.. Udały się więc na zakupy, niezbędne, gdy ulubione dżinsy nie chcą się zapiąć. Miejscem, w którym następuje weryfikacja odczytu z wagi łazienkowej, jest przymierzalnia, która jak wiadomo, jest też niczym wyrocznia w Delfach - niejedna kobieta pogrzebała tu marzenia o mniejszym rozmiarze. To, co wydarzyło się za kurtyną, pominę dyskretnym milczeniem. W każdym razie, szare komórki zaraz potem ułożyły błyskawiczny plan na szkolne ferie zimowe, które właśnie się zaczęły - trzeba zapewnić Dziecku(!) jakieś atrakcje i trochę RUCHU.

Palmiarnia w Wałbrzychu

  

W wałbrzyskiej Palmiarni byłyśmy dokładnie rok temu, robiąc sporą wycieczkę ze Świebodzic przez Książański Park Krajobrazowy do Starego Książa i Palmiarni. Tym razem moja kondycja zaakceptowała trasę tylko z PKP Wałbrzych-Szczawienko do Palmiarni, łącznie jakieś 6 km. 

 

 

  

  

   
  
W ciągu roku zaszło tu sporo zmian, m.in. udostępniono dla zwiedzających kolejne pawilony, utworzono część rekreacyjną a nowymi mieszkańcami Palmiarni zostały lemury. Bardzo liczyłam na dłuższy relaks w palmiarnianej, klimatycznej kawiarence, niestety była nieczynna. Nic to, i tak prawie zakwitłam ;-) Nawet fakt odwołania powrotnego pociągu i konieczność oczekiwania prawie dwóch godzin na kolejny, nie zdołał zepsuć pozytywnego nastroju wyniesionego z Palmiarni.
Afrykarium
  
 
Zoo zimą, dla tych co lubią, jest mało atrakcyjne. Pogoda zwykle nie sprzyja długim spacerom i na wybiegach niewiele się dzieje. Życie skupia się więc w Afrykarium. 
 
 
  
 
 
Powiecie, ile razy można to samo oglądać..? A można, bo to przecież nie muzeum a żywy organizm jest. Pojawiają się nowe zwierzęta, inne odchodzą (jak manacica Tereska), tworzone są dodatkowe wystawy, atrakcje, kąciki wypoczynkowe. 
   
 
      
Dużym plusem jest brak tłumów, typowych dla pozostałych okresów roku. Przyglądając się żerującym manatom, pływającym z gracją ogromnym hipopotamom czy ławicy rybek podążających jak zahipnotyzowane za długim ogonem płaszczki, można zapomnieć o bożym świecie, wyczyścić głowę z "muszę", "trzeba" i "powinnam".
Niewyszukany obiad w bistro Laguna był dopełnieniem tego spokojnego, odprężającego popołudnia.  
Luty to również urodziny Amelki, które często organizujemy w dwóch odsłonach - z koleżankami i z rodziną.  W tym roku Babcia ze Stargardu nie dojechała, uziemiona choróbskiem i remontami kolejowymi. Solenizantka przyjęła tę wiadomość ze zrozumieniem i zapowiedziała, że kolejną imprezę urodzinową zamierza urządzić na 15 - ste urodziny, dając PKP 4 lata na naprawę infrastruktury na linii Wrocław-Szczecin.
Po kilku dniach nicnierobienia, moje szare komórki porozumiały się wreszcie z czterema literami i podjęły wyzwanie, obierając za cel kolejny weekend, weekend kończący ich męki, wizualizując już te gratulacje, te uściski i kwiaty... i dyplom w złotej ramce :-)

Pozdrawiam serdecznie, trzymajcie kciuki :-)
P.S. 
Zdjęcia tylko telefoniczne, moje i Amelki, nie oddają piękna obu miejsc.

Zobacz także:

Komentarze

  1. Niech się Mel trochę uśmiechnie :D
    Zawsze zastanawiało mnie czemu tyle razy w tym afrykarium i dalej się nie znudziło, jednak zmieniają tam coś, a tego nie byłem pewien, że taka atrakcja się odświeża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zoo mocno angażuje się w różne projekty (głównie edukując ale też zbierając środki) dotyczące ochrony zwierząt, których istnienie związane jest np. ze zmianami klimatu. W specjalnym pawilonie można zobaczyć jak ocieplenie klimatu wpływa na populację narwali i że każdy z nas pośrednio ma na to wpływ. Akcja dotycząca pingwinich jaj też jest ciekawa. Co do samego Afrykarium, to pewnie jakieś 95% jest niezmienne, ale zawsze można zobaczyć coś innego.

      Usuń
  2. Gratulacje dla Jubilatki. Amelka to już piękna Dziewczynka. Fajne wycieczki i nie ważne, że w te same miejsca. Zawsze można dojrzeć coś ciekawego. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu Jubilatki :-) Warto od czasu do czasu odwiedzić znane już miejsca, bo tylko wystawy stałe w muzeum są niezmienne :-).

      Usuń

Prześlij komentarz