Spacerkiem wokół Książa

Książański Park Krajobrazowy otaczający zamek Książ, to jedno z naszych ulubionych miejsc na szybki wypad poza miasto. Droga z Wrocławia do Świebodzic, gdzie zaczynają się szlaki po parku, pociągiem KD zajmuje około 40 minut a reszta zależy od trasy, którą wybierzemy.
 
 

Ostatnia wycieczka w wersji rozbudowanej wyniosła ponad 10 km pieszo. Z dworca w Świebodzicach przez Bramę z Lwami dotarliśmy do Doliny Różaneczników a następnie do Zamku Książ, gdzie zatrzymaliśmy się na chwilę, by w sklepie z pamiątkami zakupić magnes do kolekcji. 
 
Stamtąd ruszyliśmy Ścieżką Hochbergów do ruin zamku Stary Książ. Ścieżkę opisywałam wcześniej o tutaj, dziś więc tylko kilka zdjęć. 
 
 
Niestety to piękne miejsce w niedługim czasie nie będzie się nadawało do spacerów. Szlak jest brudny i zaśmiecony. Napotykamy mnóstwo plastikowych butelek i puszek po napojach zostawionych gdzie popadnie. W niektórych miejscach jest pełno potłuczonego szkła. To, co niesie ze sobą Pełcznica, wcale nie wygląda lepiej. Opony, zawieszone na gałęziach sterty szmat, czy zacumowany przy brzegu dziecinny wózek, to tylko najbardziej widoczne okazy ludzkiej ignorancji. Okoliczni mieszkańcy traktują rzeczkę jak darmowy kontener na śmieci a przypadkowi turyści dokładają swoje.  Przełomy pod Książem to rezerwat przyrody. Może trzeba go zamknąć dla masowego ruchu turystycznego albo wprowadzić opłatę za wejście, bo w niedługim czasie zniszczone zostanie to, co rzeka rzeźbiła przez miliony lat.
 
 
 
W malowniczych ruinach zamku Stary Książ zrobiliśmy zasłużony, dłuższy odpoczynek przy ognisku i kiełbaskach. Nic to, że dzień był upalny. Ognisko w zacienionym lesie z widokiem na romantyczną ruinę to rzecz obowiązkowa. Pamiętajcie tylko, by dobrze wygasić ogień, gdy skończycie imprezę.
W planach dalszej wędrówki przewijała się wałbrzyska Palmiarnia, która znajduje się całkiem niedaleko ruin Starego Książa. Odwiedziliśmy ją zimą, ale takie miejsca można oglądać o różnych porach roku. Chcieliśmy zdążyć też na powrotny pociąg, przedostatni już, dlatego "złoty środek" w postaci bistro pod Palmiarnią, okazał się dobrym rozwiązaniem. Lody, kawa i porcja pieczonej pyry ze śledzikiem za 15 polskich złotych oraz chwila odpoczynku w przewiewnym miejscu dały zastrzyk energii do pokonania ostatniej prostej na dworzec Wałbrzych Szczawienko. 
Na szczęście w pociągu były wolne miejsca siedzące. Nasze nogi, które w drodze na dworzec dramatyzowały, że ta ulica (Wrocławska zresztą) końca nie ma, zamilkły i rozsiadły się wygodnie. Podrzemując, zapomniały już ileż to razy wspominały dziś zostawione pod domem auto... bo był to udany dzień :-)

Zobacz też:
Ścieżka Hochbergów
Stary Książ
Palmiarnia w Wałbrzychu

Komentarze

  1. Straszne jest to, jak ludzie nie dbaja o takie miejsca...

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę ponownie odwiedzić te miejsca. Szkoda, że ludzie nie potrafią uszanować to co piękne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Marzy mi się tam pojechać, to miejsce jest wysoko na mojej liście. :) Jak zawsze cudne zdjęcia. Ja nie wiem, jak można zaśmiecać naszą planetę... no kuźwa nie rozumiem. Ja jak nie mam gdzie, to daje śmieci w plecak i potem wywalam do kosza... czy to takie ciężkie....widocznie... Strasznie mnie denerwuje to, co duża liczba ludzi wyczynia z naturą. Wielu zapomniało, że to ona jest naszą siłą.

    Cieszę się, że miło spędziłyście czas, z Was są prawdziwe podróżniczki. Wspomnień będziecie miały ogrom. Będzie o czym rozmawiać, to przepiękne. Uściski serdeczne. :)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz