Jeśli lubicie niewydeptane szlaki i nieturystyczne ścieżki a do tego piękną i dziką przyrodę, to Park Krajobrazowy Chełmy jest dla Was. Miejsce, z małymi wyjątkami, nie jest szczególnie znane. Brak zaplecza turystycznego i nieprecyzyjne opisy szlaków z pewnością nie wpływają na jego popularność.
Mapa pochodzi ze strony www.schroniskojawor.pl
Region jest obszarem chronionym do początku lat 90. ubiegłego stulecia. Utworzono wówczas liczne ścieżki dydaktyczne i szlaki. Przez kolejne lata niewiele jednak zrobiono w zakresie infrastruktury turystycznej i rozpropagowania wiedzy o tych unikalnych terenach. Wydaje się, że zupełnie o nich zapomniano. Szlaki nie są monitorowane, oznaczenia niejasne, niestety spotykamy też sporo śmieci zostawionych przez turystów. Jedynym znanym miejscem jest chyba Wąwóz Myśliborski. Szkoda, bo tereny są przepiękne. Na terenie parku liczącym 16 tys. ha, utworzono 5 rezerwatów przyrody - Wąwóz Myśliborski, Wąwóz Lipa, Wąwóz Siedmicki, Nad Groblą, Mszana i Obłoga - których celem jest zachowanie unikalnych walorów krajobrazowych, reliktów działalności wulkanicznej a także rzadko występujących gatunków fauny i flory.
Wąwóz Lipa
Można tu dotrzeć stosunkowo łatwo ze wsi Nowa Wieś Wielka. Rezerwat ma na celu ochronę siedlisk występującej tu najliczniej w Polsce salamandry plamistej oraz zbiorowiska rzadkich roślin. Wczesną wiosną można podziwiać całe łany śnieżyc a w maju konwalii. Okoliczne łąki zamieszkuje będący pod ochroną gniewosz plamisty, często mylony ze żmiją.
Szlak w postaci ścieżki dydaktycznej, składającej się z 12 tablic, zaczyna się we wsi Myślibórz. Na jej przejście trzeba przeznaczyć do 3 godzin. Zaczynamy na dużym parkingu, na którym umieszczono sporą tablicę z mapą i opisem trasy. I kolejny raz przekonujemy się, że opisy to jedno, a rzeczywistość to drugie. Na trasie natrafiamy na kilka różnych oznaczeń szlaków i ścieżek nieopisanych na parkingowej mapie.
Nic na to nie poradzę, że lubię znać wszystkie możliwości... Dla głównej trasy nie ma to znaczenie, bo wiedzie ona wzdłuż malowniczego potoku Jawornika aż do tablicy nr 9. Przeprawiwszy się przez potok, który w tym miejscu ma około metra szerokości, natrafiliśmy na rozwidlenie dróg. Kierując się ostrzeżeniem na czerwonej, lekko zardzewiałej tablicy (innych oznaczeń nie znaleźliśmy), poszliśmy drogą, która jak się okazało nie była dalszą częścią ścieżki dydaktycznej, chociaż topograficznie pasowała do parkingowej mapy - od tablicy nr 9, ścieżka wiedzie wzdłuż drugiej stroną potoku. W ten sposób doszliśmy do tablicy nr 3, pozostawiając gdzieś w niebycie tablice nr 10,11 i 12.
Hmm.... czy z nas tacy niedzielni turyści, czy ten co opisywał te szlaki miał mało wyobraźni?
Przez to szlakowe zamieszanie, prawie zapomniałam napisać po co utworzono rezerwat w tym w pięknym wąwozie. Utworzono go po to, by uchronić przed wyginięciem prehistoryczne paprocie - rzekła Amelia.
Paproć zwie się języcznik zwyczajny i w Polsce jest pod ścisłą ochroną. Oczywiście ten języcznik występujący w naturze, nie hodowlany.
Języcznik zwyczajny (Phyllitis scolopendrium, Asplenium scolopendrium) to dobry środek wspomagający pracę żołądka, wątroby i jelit. Działa moczopędnie, dzięki czemu pomaga oczyścić układ moczowy ze złogów i wspiera odtruwanie całego organizmu.
Języcznik znany był już w czasach antycznych. Greccy lekarze, Galen i Dioskurides, zalecali stosowanie tej paproci w przypadku biegunki, ze względu na zawarte w niej gorzkie substancje ściągające. Dioskurides sporządzał ponadto wyciąg z liści na winie i podawał go jako antidotum na ukąszenia jadowitych węży. W czasach średniowiecznych paproć tę nazywano językiem jelenia, czyli lingua cervina, i stosowano w celu złagodzenia dny moczanowej i oczyszczenia oczu, a świeżym sokiem z liści przemywano rany. W XVII wieku angielski botanik i zielarz Nicholas Culpeper opisał języcznik jako środek sprzyjający zdrowiu wątroby i śledziony, a także usuwający nadmiar gorąca z żołądka - źródło www.magicznyogrod.pl.
Ochronie w Wąwozie Myśliborskim podlegają również walory krajobrazowe, m.in. tzw. lawy poduszkowe, powstałe w wyniku podwodnych erupcji wulkanicznych, które swój bochenkowy czy poduszkowy kształt, zawdzięczają procesowi szybkiego stygnięcia. Pogórze Kaczawskie, na którym się znajdujemy, to przecież Kraina Wygasłych Wulkanów.
Nic na to nie poradzę, że lubię znać wszystkie możliwości... Dla głównej trasy nie ma to znaczenie, bo wiedzie ona wzdłuż malowniczego potoku Jawornika aż do tablicy nr 9. Przeprawiwszy się przez potok, który w tym miejscu ma około metra szerokości, natrafiliśmy na rozwidlenie dróg. Kierując się ostrzeżeniem na czerwonej, lekko zardzewiałej tablicy (innych oznaczeń nie znaleźliśmy), poszliśmy drogą, która jak się okazało nie była dalszą częścią ścieżki dydaktycznej, chociaż topograficznie pasowała do parkingowej mapy - od tablicy nr 9, ścieżka wiedzie wzdłuż drugiej stroną potoku. W ten sposób doszliśmy do tablicy nr 3, pozostawiając gdzieś w niebycie tablice nr 10,11 i 12.
Hmm.... czy z nas tacy niedzielni turyści, czy ten co opisywał te szlaki miał mało wyobraźni?
Przez to szlakowe zamieszanie, prawie zapomniałam napisać po co utworzono rezerwat w tym w pięknym wąwozie. Utworzono go po to, by uchronić przed wyginięciem prehistoryczne paprocie - rzekła Amelia.
Paproć zwie się języcznik zwyczajny i w Polsce jest pod ścisłą ochroną. Oczywiście ten języcznik występujący w naturze, nie hodowlany.
Języcznik zwyczajny (Phyllitis scolopendrium, Asplenium scolopendrium) to dobry środek wspomagający pracę żołądka, wątroby i jelit. Działa moczopędnie, dzięki czemu pomaga oczyścić układ moczowy ze złogów i wspiera odtruwanie całego organizmu.
Języcznik znany był już w czasach antycznych. Greccy lekarze, Galen i Dioskurides, zalecali stosowanie tej paproci w przypadku biegunki, ze względu na zawarte w niej gorzkie substancje ściągające. Dioskurides sporządzał ponadto wyciąg z liści na winie i podawał go jako antidotum na ukąszenia jadowitych węży. W czasach średniowiecznych paproć tę nazywano językiem jelenia, czyli lingua cervina, i stosowano w celu złagodzenia dny moczanowej i oczyszczenia oczu, a świeżym sokiem z liści przemywano rany. W XVII wieku angielski botanik i zielarz Nicholas Culpeper opisał języcznik jako środek sprzyjający zdrowiu wątroby i śledziony, a także usuwający nadmiar gorąca z żołądka - źródło www.magicznyogrod.pl.
Ochronie w Wąwozie Myśliborskim podlegają również walory krajobrazowe, m.in. tzw. lawy poduszkowe, powstałe w wyniku podwodnych erupcji wulkanicznych, które swój bochenkowy czy poduszkowy kształt, zawdzięczają procesowi szybkiego stygnięcia. Pogórze Kaczawskie, na którym się znajdujemy, to przecież Kraina Wygasłych Wulkanów.
Aby zakończyć w tym wpisie marudzenia na temat dziwnie opisanych szlaków, opowiem jeszcze o Storczykowym Wzgórzu. Wieść niesie, że jest to mekka naturalnie rosnących storczyków. Jako żywo, nigdy takich nie widziałam! Gdzieś na drodze pomiędzy Paszowicami a Nową Wsią Wielką, pojawia się ogromna tablica, która informuje, że jesteśmy we właściwym miejscu. Obok tablica dydaktyczna z mapą szlaków, dla mnie mało czytelna. Mapy googlowskie i opisy miejsc, które czytałam przed wyjazdem, niewiele się przydają w konfrontacji z tą mapą. Przed nami niewielki pagórek. Idziemy w jego kierunku ufając, że znajdziemy tam storczyki. Rozkopany wierzchołek górki oraz szczątki naczyń i innych trudno identyfikowalnych resztek przedmiotów, to raczej nie sprawka dzików, szukających kwiatków. Przedzieramy się przez chaszczowiska ale nie napotykamy nic, co by przypominało storczyki. Wiosna w tym roku jest dosyć kapryśna i najwidoczniej nie dotarła jeszcze na Storczykowe Wzgórze.
Ta część wycieczki przyniosła lekki niedosyt. Pisząc artykuł przekopałam internet w poszukiwaniu informacji. Znalazłam kilka bardzo ciekawych stron prywatnych z rzetelnymi opisami i cennymi wskazówkami (polecam zwłaszcza tę: http://przyrodniczo.pl). Odetchnęłam z ulgą... inni też pisali o dziwnie oznaczonych trasach. Pominęliśmy kilka ciekawych miejsc, bo zabrakło jednego ogniwa w postaci drogowskazu czy strzałki. Ale może to jest sposób na ochronę miejsc chronionych przed turystami? Kto chce, to znajdzie.
Mam wrażenie, że "giną" rzetelni pasjonaci, którzy zajmowali się znakowaniem i opisem tras. A może tak jak Piszesz dla ochrony naszej przyrody lepiej nie odkrywać ciekawych miejsc. Dzisiejsi pseudo turyści coraz mniej mają szacunku dla otaczających nas miejsc. Pozdrawiam Ciebie i Amelkę serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za wzmiankę. Mamy nadzieję, że informacje z naszej strony będą przydatne i przy innych wycieczkach. :)
OdpowiedzUsuń