Wałbrzyska Palmiarnia jeszcze 100 lat temu wchodziła w skład rozległych dóbr rodziny Hochbergów z Książa. Zbudował ją w latach 1911-1913 Jan Henryk XV dla swojej angielskiej żony Marii Teresy Cornwallis-West zwanej Daisy.
O losach ostatnich właścicieli na Książu pokrótce już tutaj pisałam.
Bardzo polecam książki i blog Barbary Borkowy, badaczki życia księżnej von Pless, kopalnię wiedzy o tamtych czasach.
O losach ostatnich właścicieli na Książu pokrótce już tutaj pisałam.
Bardzo polecam książki i blog Barbary Borkowy, badaczki życia księżnej von Pless, kopalnię wiedzy o tamtych czasach.
Niespełniona śpiewaczka i aktorka
Daisy była wielką miłośniczką roślin, a kwiatów w szczególności. Palmiarnia była dowodem romantycznej miłości, jaką darzył ją mąż Jan Henryk XV. Być może książę chciał w ten sposób wynagrodzić żonie brak możliwości uprawiania największej pasji jaką był śpiew. Daisy odziedziczyła po matce talent muzyczny i sceniczny. W Anglii brała lekcje śpiewu i występowała publicznie, tak jak inni utalentowani arystokraci. W Niemczech nie było to możliwe, nawet w celach charytatywnych. Pruska arystokracja kierowała się sztywnymi zasadami etykiety a każde wychylenie się poza ramy było skandalem.
Prezent za 7 milionów
Palmiarnię zbudowano z ogromnym rozmachem, godnym fortuny Hochbergów. W 15 metrowym budynku z metalu i szkła, który stoi po dziś dzień, zasadzono palmy. Utworzono cieplarnie, ogród japoński, rosarium, ogród owocowo-warzywny oraz tereny pod uprawę krzewów. Wnętrze palmiarni wyłożono tufem wulkanicznym, czyli zastygłą lawą sprowadzoną z wulkanu Etna na Sycylii! Koszt inwestycji, nawet jak na owe czasy był astronomiczny i wyniósł 7 milionów marek w złocie. Rośliny do palmiarni sprowadzane były z całego świata a najwięcej z ogrodów botanicznych w Anglii. Daisy osobiście angażowała się w sadzenie i pielęgnację roślin. Tuż po otwarciu, palmiarnia została udostępniona dla zwiedzających a wiosną i jesienią organizowano święto kwiatów.
Tradycja ta jest kontynuowana - w długi majowy weekend na zamku Książ odbywa się Festiwal Kwiatów i Sztuki.
Palmiarnia dziś to powierzchnia 1900m2, na której rośnie około 200 gatunków roślin z całego świata, w tym 160-letnie palmy sprowadzone przez Hochbergów.
Znajdziemy tu również zwierzęta: żółwie i rybki w akwariach, klimatyczną kawiarnię oraz sklep z roślinami. I właśnie tutaj spełniło się Amelki marzenie o posiadaniu własnego drzewka bonsai.
Drzewko nazywa się Ficus microcarpa Ginseng, czyli odmiana fikusa o nazwie Ginseng o efektownych korzeniach, który dosyć łatwo daje się formować i jest znacznie mniej wymagający w pielęgnacji niż klasyczne bonsai. Drzewko polecane dla początkujących bonsai-owców. Fikus mieszka z nami już tydzień i ma się bardzo dobrze, nawet zaczął wypuszczać nowe listki.
Palmiarnia znajduje się w Wałbrzychu przy ul. Wrocławskiej 158, w odległości około 2 km od zamku Książ. Dojeżdża tu autobus miejski nr 1 w kierunku Podzamcze. Wstęp biletowany: bilet ulgowy 5 zł, normalny 8 zł.
W ramach biletu do zamku Książ można również zwiedzać Palmiarnię.
Miejsce wywarło na nas bardzo pozytywne wrażenie. Warto zaglądać tu o różnych porach roku, by oglądać rośliny w różnych fazach wzrostu.
Ten wpis dedykuję moim dwóm Stargardziankom, Ani i Basi - szczególnie w takich miejscach, myślami jestem z Wami.
Byłam tam kilka razy, zawsze jest coś ciekawego do oglądania. A historia równie interesująca. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzyjemne miejsce, zwlaszcza zima :)
OdpowiedzUsuńOj jak dawno już tam nie byłam, piękne miejsce :)
OdpowiedzUsuńUrocze i romantyczne miejsce :) Dodamy tylko, że jeśli chodzi o bilety to gdy kupi się bilet do zamku Książ to nie trzeba tego samego dnia oglądać też Palmiarnię. Bilet w tedy jest ważny rok i można sobie rozdzielić zwiedzanie :) My właśnie tak zrobiliśmy i zamierzamy odwiedzić jeszcze te rejony ponownie i tym razem to będzie właśnie Palmiarnia ;)
OdpowiedzUsuń