Jak dobrze zakończyć Stary Rok

Przepis na wycieczkę:
  1. Wstajemy o 4.30 (posiadacze dzieci i psów o 4.15).
  2. Pakujemy do plecaka przygotowany wieczorem prowiant, robimy herbatę do termosu, wrzucamy aparat fotograficzny i inne niezbędne drobiazgi jak papier toaletowy tudzież chusteczki higieniczne pamiętając, że to wycieczka kilkugodzinna i zestaw podkreślający brwi nie będzie konieczny. Jemy śniadanie i wychodzimy na tramwaj na 5.35 jadący na Dworzec PKP.
  3. W tak zwanym międzyczasie wyprowadzamy psa/y i ogarniamy dziecko, mówiąc tylko RAZ "Wstawaj" w skrytości ducha licząc, że odzew będzie taki jak podczas szkolnego budzenia, czyli "Zaraz" i będziemy mogli spokojnie pojechać sami. Niestety w dni wolne od szkoły nasze dziecko zwykle cierpi na bezsenność.
  4. Ważne - należy dopilnować, aby dziecko nie zakładało nowych butów oraz przynajmniej spróbować sprawdzić zawartość plecaka naszej pociechy. Zwykle okazuje się, że niezbędne dla naszego dziecka są cztery tomy przygód Neli i potem KTOŚ to musi nosić.
  5. Na dworcu kupujemy bilety tam-i-na-powrót w przyjaznym okienku Kolei Dolnośląskich i idziemy na peron, po drodze zahaczając o kiosk z czymś słodkim.
  6. Pociąg odjeżdża idealnie o czasie o 6.16 i po dwóch godzinach idealnie przyjeżdża do stacji przeznaczenia. Te 2 godziny jazdy możemy spędzić w letargu lub półśnie. Nie ma obawy, że przegapimy nasz przystanek, gdyż KD informują o każdej stacji, na którą wjeżdża szynobus.
  7. Wysiadamy pełni optymizmu na maleńkiej stacyjce. Nic to, że szaro_buro_i_ponuro_i_dobrze_że_nie_pada (deszcz), bo rozciągające się wokół łagodne wzgórza Rudaw Janowickich wołają do mnie "Bój się Boga! Wreszcie jesteś!"
  8. Ignorujemy pytanie dziecka "Gdzie jest śnieg?!" i zdecydowanie wkraczamy na szlak, wybierając ten asfaltowany, bo dziecko założyło przecież nowe buty! Idziemy dziarsko udając, że nie widzimy tego, co się za nami ciągnie i marudzi.
  9. Po kilku minutach "Ciągutka" dobija i możemy już wspólnie wędrować i snuć teorie, że na Sokolik byłoby znacznie bliżej na przełaj i że może nawet byśmy się nie zgubiły.
  10. Po kolejnych kilku minutach dogania nas jakieś auto. W kierowcy rozpoznajemy naszego dobrego znajomego! Ale niespodzianka! Plan wycieczki ulega zmianie z opcji "standard" na "exclusive". Możemy już wyłączyć śledzenie szlaku, liczenie czasu i myślenie w ogóle, bo mamy przecież najlepszego przewodnika w tym regionie. Oddychamy głęboko (to mgła, nie smog) i rozkoszujemy się widokami.

Skalny Most jest jedną z najciekawszych formacji skalnych Rudaw Janowickich. Znajduje się na wysokości około 620 metrów, jego długość wynosi około 100 metrów a wysokość 20-25 metrów. Dojście jest stosunkowe proste zarówno od Mniszkowa jak i Janowic Wielkich. Minusem jest brak drogowskazów na szlaku, trzeba więc polegać na mapie (albo na osobistym przewodniku), zwłaszcza jeśli nie zna się zbyt dobrze tych gór.
Granitowy kolos wyłaniający się spośród drzew, pełen spękań i szczelin robi duże wrażenie a zawieszona wysoko między blokami skalna kładka, wygląda jakby miała zaraz runąć. Skalny Most to fenomen geologiczny. Takie konstrukcje są dosyć typowe dla skał osadowych, np. miękkich piaskowców, gdzie w procesie wietrzenia tworzą się fantazyjne kształty i formy. Wietrzenie twardych skał granitowych nie jest tak spektakularne, zwietrzelina zwykle odpada od całości siłą własnego ciężaru. A ta kładka sobie wisi. Jednym słowem, Matka Natura zaszalała :-)
Warto obejść formację dookoła i odkryć kolejne, niezwykłe twory skalne. Czy znajdziecie małego słonika całującego wielkiego ptaka, smutną kobietę albo niemy krzyk głowy? Jeśli dobrze się przypatrzyć, to są tam jeszcze dwie rozkoszne rybki albo delfinki, strażnik i śpiący rycerz. Ale może to tylko moja wyobraźnia...
  
Ze Skalnym Mostem sąsiaduje skała Piec. I rzeczywiście można się tu doszukać podobieństwa do dawnych pieców, kuchni służących do gotowania i ogrzewania. Na skale jest utworzony punkt widokowy. Dziś mogliśmy podziwiać romantycznie snującą się mgłę. 
 
 
  
Większość formacji skalnych w Rudawach jest opisana na znajdujących się obok nich tablicach. Przy tablicy znajduje się zwykle miejsce do odpoczynku a na wielu skałach utworzono punkty widokowe. Liczne potoki z niewielkimi kaskadami łagodnie szemrząc, dodają malowniczości tym górom.
Można się tutaj poczuć jak arystokrata z Doliny Pałaców i Ogrodów na niedzielnym spacerze.
 
Nasz spacer był niespodziewanie krótki z powodu nowych butów i obtartych pięt.. Ale czymże jest zdarty naskórek, który przecież odrośnie, w obliczu tej niepowtarzalnej magii gór. Do zobaczenia Rudawy w przyszłym roku!
Bo góry są dobre na WSZYSTKO. Na pięty i na serce, na pracę i na szkołę, na koniec i na początek.
Aby dobrze zacząć Nowy Rok, trzeba dobrze zakończyć Stary Rok. Pogodzić się z niespełnionymi marzeniami, wyrzucić żale i pretensje i nie oczekiwać, że 31 grudnia o północy wszystko zmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W Nowym Roku to my mamy być nowi i lepsi.

Dobrego końca roku :-)

Z dedykacją dla Pawła, najlepszego rudawskiego przewodnika.

Komentarze

  1. Przeczytałem jednym tchem;)pozdrawiamy Agnieszka i Natalka

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic dodać, nic ująć. Bo góry są dobre na wszystko i lasy i pola......Wszelakich wycieczek i wielu wrażeń w Nowym Roku życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję Olu, wszystkiego dobrego w Nowym Roku.

      Usuń
  3. Witaj po raz pierwszy w Nowym Roku.
    Mam nadzieję, że Tobie ten rok przyniesie wiele radości.
    Życzę więc nam, abyśmy mogły doświadczyć spełnienia składanych życzeń.
    Niech Nowy Rok wyczaruje Ci same kolorowe dni, dzięki którym odkryjesz przede mną kolejne piękne miejsca naszego miasta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia pozostawione na moich stronkach.
      Życzeń nigdy nie za dużo,więc:
      Szczęścia w domu i wszędzie, gdzie będziesz, nie tylko na naszym Dolnym Śląsku
      Pozdrawiam początkiem Nowego Roku

      Usuń
  4. Rudawy są na szczęście zdecydowanie mniej popularne, dzięki czemu można poczuć klimat, zamiast wędrować w kolejce spragnionych widoków. I niech tak zostanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie zakończyłyście Stary Rok, Dziewczyny.
    Cudna wycieczka (i jak barwnie, z humorem opowiedziana).
    Marzenko, życzę Ci wielu wspaniałych wypraw, pięknych zdjęć i równie interesujących wpisów na blogu w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz