Historyjki podróżne

Wrocław, Dworzec Nadodrze.
Dziewczynko, szukasz tu guza? - zapytał a raczej zabełkotał chwiejący się osobnik, tarasując mi drogę dokładnie w połowie podziemnego przejścia na peron nr 2 dworca Nadodrze.
Nie. Złotego pociągu - odpowiadam grzecznie i omijam przeszkodę z gracją dziewczynki bez podwójnego VAT-u.
Ruskie zapierd...li w czterdziestym piątym... przecież mówię ale nikt nie słucha  - wybełkotał i machając z rezygnacją ręką, potoczył się ku wyjściu coś tam jeszcze mamrocząc.
Usiadłam na peronowej ławeczce, naciągając kaptur na głowę. Czy na wszystkich peronach musi tak piźdźić?! Ten złoty pociąg... ciekawa teoria... może opowiedziałby coś jeszcze, gdybym tak szybko nie zwiała..?
Zawracam ale w tunelu nikogo już nie ma.
***
Wrocław, podwórze dawnej fabryki. 
Amelia biegnie za kotem a ja próbuje zatrzymać w kadrze to, co jeszcze pozostało z tego miejsca. Ludzie zrobili tu już swoje resztę oddając naturze we władanie. 
Czuję się trochę nieswojo, jakbym naruszała czyjąś prywatność. Podwórko nie jest duże. Kamienica, która do niego przylega, od tej strony jest mocniej zniszczona niż od ulicy. Straszą okna bez szyb i plamy bez tynku z przedwojenną cegłą. Mężczyzna sprzątający auto zupełnie nie zwraca na mnie uwagi. Ośmielona wchodzę na schodki przylepione do muru i nagle słyszę
Patrz pani! Te turysty, niczego nie uszanują!
***
Kiedy będzie weekend? - pyta Amelia.
Pojutrze - odpowiadam
Pojedziemy gdzieś? Obiecałaś, że do Jeleniej.
Ok, skoro chcesz pojedziemy do Jeleniej Góry.
Sprawdzam połączenia, robię trasę zwiedzania, przygotowuję prowiant, telefon, aparat, tablet (służy jako GPS albo do grania/czytania w pociągu).
Weekend 5 rano.
Amelia wstawaj, jedziemy.
Gdzie znowu...
Do Jeleniej chciałaś.
Zaraz.
10 minut później.
Wstawaj, spóźnimy się, pociąg nie będzie na nas czekać.  
Ja dzisiaj chcę dzień piżamowy.
***
Dworzec Jelenia Góra Zachodnia. 
Kiedy podchodzimy pod zabity deskami budynek, już wiem, że coś pomyliłam. Niejasne przeczucie miałam już w autobusie podmiejskim, który jechał i jechał w stronę zachodzącego słońca i Karkonoszy. Widok był tak piękny, że wysiadać się nie chciało... i no teraz masz - Jelenia Zachodnia zamiast Głównej... ot taki szczegół w nazwie... Sprawdzam rozkład. Pociąg do Wrocławia za prawie 2 godziny. Nawigacja w telefonie, który działa na oparach baterii, nie włącza się. Na dworcu ani żywego ducha. Hmm... może by tak pójść w prawo torami do Głównej, bo w lewo jest Chojnik... tylko cholera wie, ile to czasu zajmie.. Sprawdzam jeszcze autobus podmiejski, będzie za 1 godzinę. 
Idziemy pozwiedzać okolice - mówię do Amelii. Zapuszczamy się dosyć głęboko w osiedle. Znajdujemy mały sklepik i kupujemy przekąski. Nie ma terminala do kart, płacę więc gotówką przeznaczoną na bilety. W pociągu zapłacę kartą. Jelenia Góra Zachodnia nie powala na kolana.  Co chwila koty przebiegają nam drogę. Amelia zdziwiona, bo w Jeleniej spodziewała się raczej jeleni biegających po ulicach..
Docieramy z powrotem na dworzec a po paru minutach nadjeżdża upragniony szynobus Kolei Dolnośląskich. Wsiadamy, proszę konduktora o bilety do Wrocławia i informuję, że płacę kartą. 
U nas tylko gotówka - odpowiada uprzejmie i widząc, że zbladłam dodaje - Tylko w ICC  można płacić kartą.
Zabraknie mi kilka złotych... proszę mi dać do jakiejś miejscowości za 30 zł bo tyle uzbieram..
Chciałaś iść torami więc proszę bardzo, pójdziesz z jakiegoś Mietkowa albo Smolca w najlepszym razie - myślę sobie.
Zaraz zobaczę, co się da zrobić, żeby jechała Pani spokojnie - mówi konduktor i stuka w maszynkę do biletów - Grupowy za 31,80 może być?
Kocham Koleje Dolnośląskie!

***
A Wy mieliście jakiś "podróżne" przygody? 
Podzielcie się :-)

Pozdrawiamy wszystkich podróżników i podróżujących:-)

Komentarze

  1. Niezle przygody. Mnie ostatnio spotkala okropna sytuacja, ale tez zamierzam opisac ja w poscie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No ciekawe te przygody. Troszkę zasmuciła mnie ostatnia - wszak to o moim mieście. Miałaś pecha przystanek J.G. Zachodnia to jest akurat stara część poprzemysłowa i fakt nie przypomina pięknego miasta turystycznego. Do centrum w wolne dni trudniej dostać się, dwie godziny to trochę mało miałyście czasu ale do dworca głównego na piechotę doszłybyście, niekoniecznie po torach. Pozdrawiam jakby nie było z pięknego miasta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Często byłam w tej okolicy, ale na samym Dworcu nigdy. A kiedy jechałam naszymi kolejami z naszego regionu? Nie pamietam
    Pozdrawiam końcówką wiosny

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na kolejne relacje z naszych okolic
    Jak wrócisz zapraszam do "mojego ogrodu".
    Pozdrawiam nadzieją na cieplejsze lato

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz