Magiczny Ostrów Tumski


Historyczne serce miasta pełne średniowiecznych legend, tajemniczych historii i współczesnych skandali. 
Dawne państwo kościelne, gdzie schronienia szukali wyklęci świeckim prawem.
Wyspa, która nie jest wyspą.

W dzień tętni życiem, rozbrzmiewa wielojęzycznym gwarem i muzyką chodnikowych artystów. 
Wieczorem, gdy długie cienie budynków kładą się w wąskich Ostrowa Tumskiego uliczkach, wyspa wycisza się i pustoszeje. Ostatni spacerowicze zmierzają do Rynku, który nigdy nie zasypia. Zatrzymują się jeszcze chwilkę na moście Tumskim, by ostatnim, uważnym spojrzeniem obrzucić jego niebieskie przęsła. Możne to ta drobna blondynka albo ten postawny mężczyzna to upragniona miłość? Wszyscy przecież głaskają lwa sprzed katedry a most kolejną kłódkę jeszcze dźwignie. Zdarzyło się mojemu przyjacielowi więc może i mnie...?


Kiedy Ostrów zasypia, pojawia się On. Ubrany w czarną pelerynę i melonik, szybkim krokiem, bezszelestnie przemierza wąskie uliczki. A tam gdzie się zatrzyma, jasność rozświetla mrok.
Niektórzy wątpią w jego istnienie, sądząc, że latarnik to bajka dla naiwnych turystów. Ale ktoś przecież zapala i gasi te 103 gazowe latarnie oświetlające Ostrów.


Ostrów Tumski we Wrocławiu od ponad 150 lat oświetlany jest gazem. Era oświetlenia gazowego w mieście, rozpoczęła się 23 maja 1847r. Wówczas to na promenadzie miejskiej i przyległych placach, zapłonęły pierwsze, miejskie latarnie gazowe. 
Zupełnie pierwsza wrocławska latarnia gazowa została zapalona 4 lata wcześniej w restauracji Złota Gęś w obecności burmistrza i urzędników magistratu. Władze miasta zafascynowane nową technologią, postanowiły oświetlić gazem całe miasto. Zawiązano spółkę akcyjną i rozpoczęto budowę gazowni, która mieściła się przy obecnej ulicy Tęczowej.



Latarnie gazowe błyskawicznie wypierały swoje olejowe poprzedniczki. Ich światło początkowo nie było tak jasne i ciepłe jak te, które obecnie znamy z Ostrowa Tumskiego. Źródłem światła był pojedynczy płomień. Dopiero zastosowanie tzw. koszulek Auera w 1885r. znacznie poprawiło ich jasność.
Rosnące zapotrzebowanie na gaz spowodowało wybudowanie drugiej gazowni w 1864r. na terenie dzisiejszego placu Powstańców Warszawy. Trzecia gazownia powstała w 1881r. koło portu miejskiego na ulicy Trzebnickiej a czwarta, najnowocześniejsza wówczas w Europie, na Tarnogaju. Z czasem zamknięto gazownie na Tęczowej i Trzebnickiej, nie likwidując jednak ich zbiorników,  w których przechowywane były rezerwy gazu. Gazownia na placu Powstańców Warszawy została zburzona a na jej miejscu zbudowano urząd Nowej Rejencji, obecny budynek Muzeum Narodowego.

W grudniu 1944r. w mieście działało 9 tysięcy latarni gazowych a sieć gazownicza miała 700 km długości.  
Po wojnie jako pierwsi gaz otrzymali mieszkańcy Karłowic a potem Tarnogaju. 
Wrocław był oświetlany latarniami gazowymi do końca lat 60 ubiegłego wieku. Wówczas zaczęto je wymieniać na rtęciowe. Latarnie z Ostrowa Tumskiego dzięki zaangażowaniu ówczesnych środowisk kulturalnych nie zostały wymienione na nowszy model i w dalszym ciągu pełnią rolę pełnoprawnego oświetlenia miejskiego.
Ich ciepłe, żółte światło tworzy niepowtarzalny klimat, idealny na wieczorne, romantyczne spacery. 

Fotografia nocna to ciągle moja pięta achillesowa... dlatego do dzisiejszego wpisu zdjęć użyczył  rodowity Wrocławianin, pasjonat miasta i regionu, i przy okazji niezły fotograf. Zobaczcie tutaj i tutaj jak pięknie wygląda Wrocław nocą w obiektywie Zbyszka.

Tekst na podstawie książki Wojciecha Chądzyńskiego "Wrocław jakiego nie znacie".

Komentarze

  1. Piękne zdjęcia :-) Byłam we Wrocławiu, ale zbyt krótko, by odkryć wszystkie jego uroki.Miałam być w ubiegłe wakacje, ale nie wyszło, póki co, nadrobię u Ciebie:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa historia, nigdy nie zastanawiałam się nad tematem oświetlenia miasta. A zdjęcia rewelacyjne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wrocław podoba mi się od dawien dawna. Niestety zazwyczaj mam okazję widzieć go w dzień. Do nocnych zdjęć przydaje się statyw bo czas naświetlania jest dłuższy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam statyw, w przypływie bojowego nastroju wypuszczam się z nim wieczorami w miasto. Obija mi się o łydki i wygląda jak klasyczna dwururka:-)

      Usuń
  4. Wow! Rzeczywiście magiczny ten Ostrów Tumski. Pięknie o nim napisałaś, z nutką tajemnicy, szczyptą bajkowości...
    A zdjęcia są wisienką na torcie. Mistrzostwo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale pieknie i magicznie! Pan zapalajacy latarnie prezentuje sie swietnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudownie! Ostrów Tumski to rzeczywiście magiczne miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo, byłem dwukrotnie i ani razu tu ;-(
    następnym razem Ostrów przede wszystkim
    gratki dla pana imiennika, extra foty

    OdpowiedzUsuń
  8. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz