Dlaczego? Ale jak? Nie, nie wierzę!
Gdy odchodzi przyjaciółka... dla mnie tylko przyjaciółka... dla kogoś Mama, młoda Babcia, Siostra, Córka... to jest jak zły sen.
Chcę się obudzić... ale koszmar trwa... zamienia się w brutalną rzeczywistość.
Nigdy już Ciebie nie zobaczę, nie usłyszę Twojego radosnego śmiechu i ciepłego głosu.
Nie zadzwonię, żeby zwierzyć się, że faceci są jednak z Marsa.
Nie opowiem o moim kolejnym planie na życie.
I nie przyznam się, że znowu mi nie wyszło.
Nie! nie zgadzam się na takie nagłe odejście!
Nie można tak bez uprzedzenia zostawić wszystko i wszystkich!
A Twoje urodziny, które miałyśmy hucznie świętować w tym roku..?
A ta zaplanowana wycieczka?
I... i już mnie nie odwiedzisz na moim wrocławskim przystanku..?
Nie.. nie zgadzam się Boże...
Niektórzy krzyczą, niektórzy płaczą. Ta straszna bezsilność. Przykro mi.
OdpowiedzUsuńTak zawsze trudno jest pogodzić się z odchodzeniem. Przykro mi.
OdpowiedzUsuńByłam tu już wczoraj, ale nie bardzo wiedziałam, co napisać, bo trudno się pogodzić z odejściem na zawsze bliskich nam osób. To zawsze się wydaje nam niesprawiedliwe i to bardzo boli. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję... pewnie ten tekst zdziwił/zaskoczył/zniesmaczył wiele osób odwiedzających tego bloga... ale ja musiałam to napisać, chyba bardziej dla siebie niż dla Niej..
OdpowiedzUsuńA dziś... dziś przyszło na świat nowe życie; narodziła się zbyt wcześnie, tak jak tamta odeszła zbyt wcześnie. Ale jest silna, jak to kobieta:-) Pustka została wypełniona a życie zatoczyło kolejny krąg.
Marzeno bardzo mi przykro :(. Nie zgadzam się tylko z jednym - z wersem "dla mnie tylko przyjaciółka... dla kogoś Mama, młoda Babcia, Siostra, Córka..." - przecież przyjaciele, to rodzina, którą sami sobie wybieramy.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno, choć tylko wirtualnie.
Trzymaj się dzielnie.