W ostatnim wpisie odwiedziliśmy Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej z parowozami w roli głównej. Naturalnie nie mogłyśmy sobie odmówić przejażdżki takim zabytkowym składem. Pociąg muzealny Pionier dowiózł nas do Świdnicy. Odległość między Jaworzyną a Świdnicą wynosi ok. 10 km więc podróż nie trwała długo, ale wystarczająco, by poczuć klimat podróżowania w dawnym stylu.
Z pewnością wybierzemy się ponownie na wycieczkę takim pociągiem na dłuższej trasie.
Wracając do Świdnicy... liczy ona około 60 tysięcy mieszkańców.
W XIV wieku była drugim po Wrocławiu, najliczniejszym miastem Śląska.
Świdnica słynęła z wyrobów sukna i produkcji piwa. "Piwnice świdnickie" znajdowały się m.in. we Wrocławiu, Krakowie, Pradze, Pizie, Heidelbergu. Piwnica wrocławska istnieje do dziś i jest prawdopodobnie najstarszą restauracją w Europie.
Świdnicę warto odwiedzić przynajmniej z dwóch powodów:
Z pewnością wybierzemy się ponownie na wycieczkę takim pociągiem na dłuższej trasie.
Wracając do Świdnicy... liczy ona około 60 tysięcy mieszkańców.
W XIV wieku była drugim po Wrocławiu, najliczniejszym miastem Śląska.
Świdnica słynęła z wyrobów sukna i produkcji piwa. "Piwnice świdnickie" znajdowały się m.in. we Wrocławiu, Krakowie, Pradze, Pizie, Heidelbergu. Piwnica wrocławska istnieje do dziś i jest prawdopodobnie najstarszą restauracją w Europie.
Świdnicę warto odwiedzić przynajmniej z dwóch powodów:
- Rynek, choć niewielki, jest piękniejszy niż we Wrocławiu
- Kościół Pokoju, jedyny taki kościół na świecie.
I właśnie Kościół Pokoju dziś Wam pokażę.
W tym miejscu warto byłoby cofnąć się w czasie o jakieś kilkaset lat do XIV - XV wieku i przyjrzeć się kryzysowi wiary w kościele katolickim i początkom powstawania innych wyznań.
Trochę historii...
Główne grzechy kościoła epoki Średniowiecza to niemoralne prowadzenie się duchowieństwa, niezachowanie celibatu, prawo dziedziczenia przez potomków duchownych(!) czy sprzedaż odpustów. Ci, którzy ośmielali się krytykować doktrynę kościoła a już nie daj Boże, mieli jakieś pomysły na zmianę sytuacji, trafiali w ręce Świętej Inkwizycji. A ta dysponowała narzędziem zwanym spalenie żywcem na stosie i skwapliwie z niego korzystała. Na stosie skończył Jan Hus, czeski biskup, uznawany za jednego z pierwszych reformatorów Kościoła.
Jakieś 100 lat później pojawił się Marcin Luter i jego 95 tez (na pewno znacie to z lekcji historii!).
Luter miał poparcie ówczesnych elit politycznych Niemiec, które w rosnących wpływach i bogaceniu się Kościoła upatrywały zagrożenia dla własnych interesów. Nie była to więc garstka zbuntowanych mnichów ale całe miasta i księstwa. Problem był na tyle poważny, że cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego pozwolił protestantom na sejmie w Augsburgu w 1530r. przedstawić zasady reformacji w wystąpieniu Confessio Augustana (od zasad zawartych w Wyznaniu Augsburskim pochodzi nazwa Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce) a następnie, w 1555r. również w Augsburgu uznał wyznanie luterańskie jako drugie, oficjalne obok katolickiego.
Przyjęto wówczas zasadę Cuius regio, eius religio - Czyja ziemia tego religia.
W praktyce oznaczało to dalszy polityczny i religijny podział Niemiec i osłabienie państwa - jednym słowem strzał-w-kolano.
Ludność każdego księstwa musiała przyjąć religię, którą wyznawał ich pan. Normą stało się łamanie praw i prześladowania wyznawców obu religii.
Pogłębiający się kryzys doprowadził w 1618r. do wojny.
Była to najdłuższa wojna w dziejach Europy. Trwała 30 lat!
Włączyły się do niej praktycznie wszystkie europejskie państwa, m.in. Szwecja i Francja przeciw panującej katolickiej dynastii Habsburgów.
W 1648r. cesarz niemiecki został zmuszony do zawarcia rozejmu.
Ustalenia pokoju zwanego westfalskim (podpisano go w krainie zwanej Westfalią) w kwestii religii, za legalne wyznania na terenie państw podlegającym władzy Habsburgów, uznawały obok katolicyzmu i luteranizmu, również kalwinizm.
W geście dobrej woli (pod naciskiem Szwedów), cesarz Ferdynand III pozwolił protestantom zbudować po jednym tzw. Kościele Pokoju w swoich dobrach dziedzicznych, czyli na Śląsku - w Głogowie, Jaworze i Świdnicy.
Cesarskie warunki budowy były jeszcze gorsze od tych, które obecnie ustala Wydział Architektury i Budownictwa.
Lokalizacja kościoła:
poza murami miasta w odległości strzału armatniego.
Materiały budowlane:
z półki "nietrwałe i łatwopalne" czyli drewno, słoma, glina, piasek.
Projekt architektoniczny:
obiekt nie przypominający kościoła, bez dzwonnicy, szkoły parafialnej.
Okres budowy:
1 (słownie: jeden) rok.
Fundusze na budowę:
z datków wiernych.
Stan zamożności wiernych, po 30 latach wyniszczającej wojny był katastrofalny. Gminy protestanckie wystosowały więc posłańców do lokalnych bogaczy i na dwory zagraniczne, m.in. do Szwecji.
W 1652 powstał kościół w Głogowie. Po 2 latach.. zawalił się. Potem go odbudowano. Ostatecznie spłonął w pożarze miasta w 1758r.
W 1655 powstał kościół w Jaworze. Stoi do dziś.
W 1656 zbudowano kościół w Świdnicy. Stoi do dziś.
3/4 drewna na budowę świdnickiego kościoła przekazała rodzina Hochbergów z pobliskiego Książa.
Projekt budowlany wykonał wrocławski mistrz Albrecht von Saebisch. Budową zajął się świdnicki cieśla Andreas Kaemper.
Kościół został zbudowany na planie krzyża greckiego mierzącego 44 metry długości i 30,5 metra szerokości.
Z uwagi na cesarskie warunki, jedyną możliwą techniką budowy był szachulec (nie mylić z pruskim murem).
Konstrukcję ścian stanowił szkielet z drewnianych belek. Puste przestrzenie między belkami wypełniono masą z gliny i słomy. Belki były następnie konserwowane dziegciem a całość malowana czy tynkowana na biało, co daje właśnie taki ciekawy efekt kratownicy. Szachulec jest często utożsamiany z murem pruskim. Różnica w konstrukcji muru pruskiego polega na tym, że przestrzenie między drewnianymi belkami były wypełniane cegłą. Po otynkowaniu na biało obie konstrukcje rzeczywiście wyglądają bardzo podobnie a różnice dostrzegają tylko znawcy tematu.
Szachulcowe budynki wznosili w tamtych czasach najbiedniejsi. Tak nietrwałe konstrukcje rzadko przetrwały próbę czasu, często padając ofiarą licznych wówczas pożarów.
A Kościół Pokoju w Świdnicy stoi już 360 lat!
W 2001r. został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
"Stanowi symbol pojednania polsko-niemieckiego - nie tylko ze względu na nazwę, ale też na wspólną wizytę w świdnickim kościele w 1989 r. premiera Polski Tadeusza Mazowieckiego i kanclerza Niemiec Helmuta Kohla, kiedy obaj politycy modlili się tu o pokój i pojednanie" - Wikipedia.
W kolejnym wpisie zapraszam do środka Kościoła. Przygotujcie się na duuuże "ŁAŁ" :-)
Pozdrawiamy
- Kościół Pokoju, jedyny taki kościół na świecie.
I właśnie Kościół Pokoju dziś Wam pokażę.
W tym miejscu warto byłoby cofnąć się w czasie o jakieś kilkaset lat do XIV - XV wieku i przyjrzeć się kryzysowi wiary w kościele katolickim i początkom powstawania innych wyznań.
Trochę historii...
Główne grzechy kościoła epoki Średniowiecza to niemoralne prowadzenie się duchowieństwa, niezachowanie celibatu, prawo dziedziczenia przez potomków duchownych(!) czy sprzedaż odpustów. Ci, którzy ośmielali się krytykować doktrynę kościoła a już nie daj Boże, mieli jakieś pomysły na zmianę sytuacji, trafiali w ręce Świętej Inkwizycji. A ta dysponowała narzędziem zwanym spalenie żywcem na stosie i skwapliwie z niego korzystała. Na stosie skończył Jan Hus, czeski biskup, uznawany za jednego z pierwszych reformatorów Kościoła.
Jakieś 100 lat później pojawił się Marcin Luter i jego 95 tez (na pewno znacie to z lekcji historii!).
Luter miał poparcie ówczesnych elit politycznych Niemiec, które w rosnących wpływach i bogaceniu się Kościoła upatrywały zagrożenia dla własnych interesów. Nie była to więc garstka zbuntowanych mnichów ale całe miasta i księstwa. Problem był na tyle poważny, że cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego pozwolił protestantom na sejmie w Augsburgu w 1530r. przedstawić zasady reformacji w wystąpieniu Confessio Augustana (od zasad zawartych w Wyznaniu Augsburskim pochodzi nazwa Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce) a następnie, w 1555r. również w Augsburgu uznał wyznanie luterańskie jako drugie, oficjalne obok katolickiego.
Przyjęto wówczas zasadę Cuius regio, eius religio - Czyja ziemia tego religia.
W praktyce oznaczało to dalszy polityczny i religijny podział Niemiec i osłabienie państwa - jednym słowem strzał-w-kolano.
Ludność każdego księstwa musiała przyjąć religię, którą wyznawał ich pan. Normą stało się łamanie praw i prześladowania wyznawców obu religii.
Pogłębiający się kryzys doprowadził w 1618r. do wojny.
Była to najdłuższa wojna w dziejach Europy. Trwała 30 lat!
Włączyły się do niej praktycznie wszystkie europejskie państwa, m.in. Szwecja i Francja przeciw panującej katolickiej dynastii Habsburgów.
W 1648r. cesarz niemiecki został zmuszony do zawarcia rozejmu.
Ustalenia pokoju zwanego westfalskim (podpisano go w krainie zwanej Westfalią) w kwestii religii, za legalne wyznania na terenie państw podlegającym władzy Habsburgów, uznawały obok katolicyzmu i luteranizmu, również kalwinizm.
W geście dobrej woli (pod naciskiem Szwedów), cesarz Ferdynand III pozwolił protestantom zbudować po jednym tzw. Kościele Pokoju w swoich dobrach dziedzicznych, czyli na Śląsku - w Głogowie, Jaworze i Świdnicy.
Cesarskie warunki budowy były jeszcze gorsze od tych, które obecnie ustala Wydział Architektury i Budownictwa.
Lokalizacja kościoła:
poza murami miasta w odległości strzału armatniego.
Materiały budowlane:
z półki "nietrwałe i łatwopalne" czyli drewno, słoma, glina, piasek.
Projekt architektoniczny:
obiekt nie przypominający kościoła, bez dzwonnicy, szkoły parafialnej.
Okres budowy:
1 (słownie: jeden) rok.
Fundusze na budowę:
z datków wiernych.
Stan zamożności wiernych, po 30 latach wyniszczającej wojny był katastrofalny. Gminy protestanckie wystosowały więc posłańców do lokalnych bogaczy i na dwory zagraniczne, m.in. do Szwecji.
W 1652 powstał kościół w Głogowie. Po 2 latach.. zawalił się. Potem go odbudowano. Ostatecznie spłonął w pożarze miasta w 1758r.
W 1655 powstał kościół w Jaworze. Stoi do dziś.
W 1656 zbudowano kościół w Świdnicy. Stoi do dziś.
3/4 drewna na budowę świdnickiego kościoła przekazała rodzina Hochbergów z pobliskiego Książa.
Projekt budowlany wykonał wrocławski mistrz Albrecht von Saebisch. Budową zajął się świdnicki cieśla Andreas Kaemper.
Kościół został zbudowany na planie krzyża greckiego mierzącego 44 metry długości i 30,5 metra szerokości.
Z uwagi na cesarskie warunki, jedyną możliwą techniką budowy był szachulec (nie mylić z pruskim murem).
Konstrukcję ścian stanowił szkielet z drewnianych belek. Puste przestrzenie między belkami wypełniono masą z gliny i słomy. Belki były następnie konserwowane dziegciem a całość malowana czy tynkowana na biało, co daje właśnie taki ciekawy efekt kratownicy. Szachulec jest często utożsamiany z murem pruskim. Różnica w konstrukcji muru pruskiego polega na tym, że przestrzenie między drewnianymi belkami były wypełniane cegłą. Po otynkowaniu na biało obie konstrukcje rzeczywiście wyglądają bardzo podobnie a różnice dostrzegają tylko znawcy tematu.
Szachulcowe budynki wznosili w tamtych czasach najbiedniejsi. Tak nietrwałe konstrukcje rzadko przetrwały próbę czasu, często padając ofiarą licznych wówczas pożarów.
A Kościół Pokoju w Świdnicy stoi już 360 lat!
W 2001r. został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
"Stanowi symbol pojednania polsko-niemieckiego - nie tylko ze względu na nazwę, ale też na wspólną wizytę w świdnickim kościele w 1989 r. premiera Polski Tadeusza Mazowieckiego i kanclerza Niemiec Helmuta Kohla, kiedy obaj politycy modlili się tu o pokój i pojednanie" - Wikipedia.
W kolejnym wpisie zapraszam do środka Kościoła. Przygotujcie się na duuuże "ŁAŁ" :-)
Pozdrawiamy
Marzena i Amelia
Zachęciłaś mnie do wizyty w Świdnicy. Od dawna mam zamiar to zrobić, ale zawsze jest coś na przeszkodzie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto, to bardzo urokliwe miasto.
UsuńBylam w Swidnicy jako dziecko i milo to wspominam :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis i już nie mogę się doczekać następnego i tego duuużego wow! :)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że domy szachulcowe i z muru pruskiego to jest to samo. Blogi pełnią jednak rolę edukacyjną!
OdpowiedzUsuńAle czy może być Rynek ładniejszy od wrocławskiego...?
Będę musiała zamieścić wpis o świdnickim Rynku:-)
UsuńNie byłam nigdy w Świdnicy. Mam dość daleko. Ale chciałabym odwiedzić każde miejsce na świecie, więc to również. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe informacje. Zaintrygował mnie Twój opis kościoła, czekam na informacje o wnętrzu, czyli "łał" ;)
OdpowiedzUsuńA Świdnicę jeszcze pamiętam. :D Cudowne miejsce. Chociaż bardziej podobał mi się Kościół Pokoju w Jaworze ;).
OdpowiedzUsuńW Świdnicy też się zakochałam;-)
UsuńW Jaworze jeszcze nie byłam ale słyszałam, że jest ładniejszy.
Jak dla mnie jego wnętrze jest znacznie bardziej... hm... monumentalne. :)
UsuńCzyżbyśmy podróżowali dokładnie Waszymi krokami? Naszą wycieczkę również rozpoczęliśmy w Jaworzynie. Zabytkowy skład, tym razem "Baron", zawiózł nas właśnie do Świdnicy. Tam urzekło nas wnętrze Kościoła Pokoju:
OdpowiedzUsuńhttp://stopawstope.blogspot.com/2016/07/dolnoslaska-objazdowka-dzien-1-koscio.html
Też jestem ciekawa porównania z Jaworem. Jeszcze tam nie byliśmy...
Wygląda na to, że mieliśmy taki sam pomysł na wycieczkę:-)
UsuńDzięki za odwiedziny, pozdrawiam:-)