Święto dyni



Tydzień temu we wrocławskim Ogrodzie Botanicznym odbył się XII Festiwal Dyni. 
Głównym punktem programu był konkurs na największą dynię. Emocji przy ważeniu było co niemiara. Zgromadzona licznie publiczność podawał "na oko" swoje szacunki, czekając na wyniki ważenia 3 "ślicznotek" zgłoszonych do konkursu.




Ile może ważyć taka dynia?
Waga zwyciężczyni konkursu zaskoczyła nawet sędziów. 
648 kg! - tyle ważyła dynia wyhodowana przez Dominika Kędziaka, 20-letniego plantatora z Kurówka w woj. łódzkim. Pan Dominik pobił swój własny rekord z ubiegłego roku. Ubiegłoroczna dynia - rekordzistka ważyła 598 kg.
Sukces tkwi w nasionach, które Pan Dominik zakupuje u najlepszych amerykańskich plantatorów. Jedno nasionko kosztuje ok. 50 dolarów. Na początku kwietnia nasiona są wysadzane do doniczek a potem do ziemi. Kwiaty zapylane są ręcznie a owoce starannie selekcjonowane. Ostatecznie na każdej roślince zostaje tylko jeden owoc. Aby wyhodować taki kolos trzeba 3-4 miesięcy. W okresie największego wzrostu, dynia przybiera na wadze nawet 16,5 kg w ciągu doby.


Kolejną festiwalową kategorią był konkurs na najdziwniejszą dynię. 
Aby wyhodować taką fantazyjną dynię, należy zaopatrzyć się w nasiona dyni ozdobnej i tykwy, i czekać co wyrośnie. Szczególnie tykwy przybierają najróżniejsze kolory i kształty, np. butelki, turbanu, korony cierniowej czy ośmiornicy. Owoce tykwy nie nadają się do spożycia. Odpowiednio wysuszone, są wspaniałą dekoracją przez dłuższy czas.



W różnych miejscach ogrodu ustawiono bajkowe postaci, których motywem przewodnim była dynia.








                      




"Mamo, z jakiej bajki jest ta scenka?" 
W strefie gastronomicznej serwowano wyroby kulinarne z dyni, od zup przez placuszki po ciasto dyniowe. Dzień, mimo że słoneczny, był bardzo chłodny. Aby się rozgrzać, postanowiłyśmy spróbowałyśmy dyniowej zupy. Amelia wybrała zwykłą z chlebem dyniowym, ja rozgrzewającą z imbirem. Amelki porcja okazała się pysznym, łagodnym kremem, moja natomiast ogniem piekielnym, wyciskającym łzy po każdej łyżce. Pół porcji rozgrzało mnie na tyle, że mogłyśmy spacerować po ogrodzie kolejną godzinę. Dodatkowo zniknął katar, który męczył mnie od tygodnia. Efekt uboczny, to utrata smaku przez kilka dni. 
Na katar i przeziębienie polecam tylko imbir z zupą dyniową;-)



Na festiwalu można było również nabyć naturalne produkty regionalne typu miód, chleb, lokalne niepasteryzowane piwa, nalewki owocowe oraz wyroby z rękodzieła.



Nasze pamiątki z Festiwalu Dyni to chleb żytni na naturalnym zakwasie oraz 2 dynie ozdobne. 

I jeszcze kilka fotek Ogrodu Botanicznego w jesiennych barwach.





Cis pospolity - prawda, że ciekawie uformowany? :-)


Przy okazji, zwiedziłyśmy też widoczne na zdjęciu Muzeum Przyrodnicze. 
Relacja wkrótce.

Pozdrawiamy!

Komentarze

Prześlij komentarz