Miedwie w ostatni dzień lata

O jeziorze Miedwie pisałam tutaj. W epicentrum naszych tropikalnych, sierpniowych upałów, wybrałyśmy się tam z Amelią w poszukiwaniu odrobiny chłodu. 
Jak się okazało, nie tylko my. Nad jeziorem panował niemożebny tłok. 
Kilka tygodni później, w ostatni dzień lata, temperatura wynosiła już 15 stopni mniej, a z tłumów okupujących plażę i promenadę pozostało tylko wspomnienie. 
Dla mnie idealnie, choć trochę szkoda mi lata.
Na molo spotkałam jedynie ekipę fotografującą młodą parę i nielicznych spacerowiczów. 
I kiedy siedziałam tak na molo i obserwowałam z rozbawieniem fotografkę, próbującą "upozowywać" młodych, nie wiedziałam wtedy, że Panna Młoda to córka Basi, która odwiedziła mnie razem Anią miesiąc temu we Wrocławiu!
Małgosi i jej małżonkowi składam gratulacje i... trzymam kciuki:-) Wszystkiego dobrego!
Plaża - jeszcze miesiąc temu kolorowa, hałaśliwa, tętniąca życiem, dziś zupełnie pusta.
Widoczna w oddali muszla koncertowa będzie cierpliwie czekać na kolejny sezon.
Prawie bezkresna tafla jeziora

a na niej tylko jeden, samotny biały żagiel.
Wkrótce i on zawinie do bezpiecznej przystani.
Miedwie to piękne, romantyczne jezioro. Warto wybrać się tam nawet w jesienny chłodniejszy weekend.

Pozdrawiam..

Komentarze